czwartek, 11 kwietnia 2013

Ekscentryczna ekstrawagancja

Czyli "Czemu RPG umierasz?" odcinek 313.

Furiath analizuje jak bardzo niszowe jest erpegowanie. W komentarzach Jarek K. wspomniał o "kulturze spędzania czasu wolnego" co przywiodło mi na myśl ukute kiedyś przeze mnie stwierdzenie, iż RPG jest wysublimowaną formą marnotrawienia wolnego czasu.

Praktykowanie grania w gry fabularne jest pewną ekstrawagancją. W świecie, w którym czas tak szybko płynie, gdy wszystko pędzi i nie ma kiedy zjeść spokojnie posiłku. Gdzie czas to pieniądz. W takich czasach niektórzy ludzie potrafią poświęcić kilka godzin tygodniowo na wielkie nic rozgrywające się w ich głowach. Wielu innych, patrzących z boku, nie podzielających entuzjazmu, może nawet powiedzieć, że marnotrawić. Choć może pozwalamy sobie na ten luksus nie poddając się dyktatowi tego co wypada i co się powinno. Wszak dżentelmeni się nie spieszą. Mam tylko nadzieję, że jest to robione świadomie, nie olewając bezmyślnie innych spraw wymagających uwagi każdego.


Lecz skoro gry fabularne są tak mało rozpowszechnione czy zatem możemy czuć się przez to wyjątkowo? Coś jak z zasobami kruszców czy sztuką. Są rzeczy cenne bo bardzo rzadko występują w przyrodzie. Może czyni to współgraczy wraz z MG unikalnym znaleziskiem? Czy łatwo znaleźć takich popaprańców? Wszystko na to wskazuje, iż z każdym dniem kolejni bezpowrotnie wymierają. Za kilkanaście lat ostanie się kilka dinozaurów lecz i oni odejdą nie później niż pod koniec wieku. Taka kolej rzeczy. Zgaduję, że nie znamy tysięcy różnych form spędzania czasów przez naszych przodków. Za kilka wieków może ktoś pochyli się nad tym z badaniami i napisze artykuł o improwizowanych opowieściach protoplastów z przełomu millennium.

Czy więc rpgowanie nobilituje? Czy daje poczucie wyjątkowości przez niską statysykę występowania? Na księżycu stanęło 12 osób. Jeszcze mniej zanurkowało poniżej 300 metrów. Rpgowców w Polsce będzie w porywach kilka-kilkanaście tysięcy. Jak na złośc trochę za dużo. Ilość w sam raz by poczuć, że się robi coś dziwnego lecz jeszcze nie ekscentrycznego. Niestety nie jest wystarczająco niska by pozwalać na czucie się jednym z ostatnich Mohikanów pod ochroną rezerwatu. Choć za kilka lat... kto wie?

Czas pokaże. Bo nie ma innego wyjścia.

photo credit: adkorte via photopin cc

18 komentarzy:

  1. W pełni się zgadzam - czekam tylko aż kiedyś usłyszę: doprawdy zacna sesja, milordzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już to widzę :-)
      Kameralny klub, sala z dębowym stołem, panowie we frakach, panie w sukniach wieczorowych, białe rękawiczki, karty postaci kaligrafowane i uzupełniane gęsim piórem a z czarnej mahoniowej szkatułki wyciągane są kości z masy perłowej. I tylko lokaje w surdutach donoszę czipsy i kolę :-)

      Usuń
    2. Tak Bohomazie, tylko czy to aby jest pożądany obrazek? Ta elitarność (w sensie mała liczba) niekoniecznie równa się wyjątkowości.

      Usuń
    3. Owszem Kuzz, nie równa się.

      To dla równowagi, możemy równie dobrze wyobrazić sobie kilku outsiderowych żuli z Cavalierami, rzucającymi kostkami przy ognisku wśród przemokniętych kartonów. W czasie gdy wysoko nad nimi, wśród sięgających nieba wieżowców fruwają antygrawitacyjne pojazdy a ludzie na sztywno są podłączeni do VR. A jeden z grających klnie pod nosem, "na Sigmara, znów wylosowałem profesję początkową żebraka." :)

      Tak czy siak myślę że nie da się powstrzymać wymierania. RPG zginie śmiercią naturalną. Może jeszcze poewoluuje jak e-booki czy granie przez skajpaja ale do czasu. A jak bym miał szacować kiedy to się stanie to skoro początki siegają lat 60-70, maksimum rozwoju lata 2000 (IMHO), to symetrycznie schyłek będzie w latach 30-40.

      Usuń
  2. Akurat żyjemy w świecie, w którym czas bardzo wolno płynie. Nie mamy 12-godzinnego dnia pracy przez siedem dni w tygodniu, mamy sprawny transport, możliwość zdalnej komunikacji, zakupy przez Internet. Pamiętać warto również, że rzeczywisty czas pracy większości z nas to zdecydowanie mniej niż 8h, które spędzamy "w pracy". Jeżeli czas wydaje się płynąć szybko, to właśnie z powodu nadprogramowych aktywności, podejmowanych dobrowolnie. Zatem RPG niczym tu się nie wyróżnia.

    PS w pierwszym świecie maksyma "czas to pieniądz" przestała być aktualna w latach '90, Polacy również powoli do tego dojrzewają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd założenie, że udział "etatowej" pracy w naszym dniu wiąże się z prędkością upływu czasu w sensie, o którym mowa? Moim zdaniem, to prędkość wymiany/rozprzestrzeniania się informacji za to odpowiada. W tym rozumieniu w porównaniu, dajmy na to, do początku ubiegłego stulecia, to czas teraz nawet nie tyle płynie, co zaiwania, jak dziki osioł.

      Usuń
    2. Frapowało mnie jak to rzeczywiście było z wolnym czasem na przestrzeni wieków. Znalazłem takie opracowanie:

      http://www.pastoralna.pl/files/201%20Pojecie%20rodzaje%20historia%20czasu%20wolnego.pdf

      O ilości wolnego czasu od strony 11 akapit: Rozwój czasu wolnego w aspekcie historycznym.

      " E.Golomb jest zdania, że suma wolnych dni w średniowieczu odpowiadała dzisiejszemu 5-dniowemu tygodniowi pracy. Pod pewnym względem współczesny człowiek ma go mniej niż w tamtym okresie"

      "Z początkiem XIX wieku, czas pracy najemnych robotników sięgał powszechnie 14-16 godzin dziennie."

      "Zasadnicza zmiana na tym polu następowała po I wojnie światowej. W 1917 roku Rosja sowiecka ogłosiła jako prawo 8-godzinny dzień i 48-godzinny tydzień pracy. "

      "... na przestrzeni XIX i XX wieku skrócono czas pracy o połowę, z około 80 godzin tygodniowo do 40-48 godzin. Prognozy na koniec naszego stulecia dotyczące krajów wysoko rozwiniętych mówią nawet o 36 godzinnym tygodniu pracy i 36 godzinach efektywnego czasu wolnego"

      "A.Auer zauważa, iż praca nosiła w sobie pewne elementy zabawy, a zatem nie stanowiła obciążenia ponad siły i mogła trwać dłużej. W przeciwieństwie do współczesności nie alienowała człowieka i nie wymagała odpoczynku w takim stopniu jak dziś. W tradycyjnych społecznościach brak było wyraźnego rozgraniczenia między pracą a miejscem zatrudnienia, separacji między życiem prywatnym i zawodowym. Zarówno praca, jak i odpoczynek działy się „wśród swoich”. Zabawa i rozrywka były ściśle związane ze świętem. Nosiły one charakter ludowo-towarzyski i bardziej rodzinny. "

      "Paradoksalnie, wraz ze zrozumieniem wartości czasu wolnego dla rozwoju osoby ludzkiej, następowało uprzedmiotowienie tegoż czasu. Okazało się, że jest on doskonale sprzedającym się towarem, który przynosi wysokie zyski. Stawał się on coraz częściej jednym z dóbr konsumpcyjnych, wytwarzanych przez „biały przemysł” i konsumowanych przez szerokie grono odbiorców. Fakt ten łączył się z innym zjawiskiem: coraz wyraźniejszym traktowaniem ludzkiego czasu jako wartości ekonomicznej. Ogromne przyspieszenie życia sprawiało, iż człowiek został wciągnięty w rytm zegara, a każda chwila jego życia przeliczana na konkretne ekonomiczne walory."


      Czyli w średniowieczu nie było tak źle jak w epoce industrialnej. Teraz niby mamy więcej czasu ale też więcej możliwości na jego spędzanie (wiele pokus, reklamy). Więc jeśli nie ma się silnej siły woli oraz klarownego pomysłu/planu może paradoksalnie tego czasu nie zostać zbyt wiele. W moim odczuciu dużo czasu się gubi rozmieniając go na drobne pierdoły typu seriale TV, wycieczki do galerii i inne odmóżdżacze.

      Usuń
    3. @Dzemeuksis
      Praca pojawia się w kontekście wrażenia upływu czasu, gdyż w tym samym kontekście przedstawione jest hobby, jako sposób marnowania czasu, którego jest mało. A praca jest jednym z czynników istotnie wpływających na wolny czas. A co tak "właściwie" jest odpowiedzialne za odbiór upływu czasu, nie wnikam, bo też wiele wspólnego z tematem to nie ma.
      @bohomaz
      "W przeciwieństwie do współczesności nie alienowała człowieka i nie wymagała odpoczynku w takim stopniu jak dziś."
      Autor rozumiem, pisze o pracy robotnika w kopalni diamentów w RPA. Ale zostawmy ten kwiatek.
      Co do ostatniego akapitu. To właśnie miałem na myśli. W przypadku większości ludzi, jeżeli czas płynie dla nich zbyt szybko - to dlatego iż nie potrafią nim zarządzać (nie żebym ja był w tym ekspertem). Ale wolnego czasu, który można "marnotrawić" mają więcej niż ludzie 100, ale i 30 lat temu.

      Usuń
  3. //Lecz skoro gry fabularne są tak mało rozpowszechnione czy zatem możemy czuć się przez to wyjątkowo? Coś jak z zasobami kruszców czy sztuką. Są rzeczy cenne bo bardzo rzadko występują w przyrodzie.//
    Tu mnie rozbawiłeś. Guano bielika spotykane jest w przyrodzie rzadziej niż złoto. Czy dzięki temu jest cenne? Nie, to przecież odchody.
    Graczy w kulki jest jeszcze mniej niż RPGowców, czy są jeszcze bardziej wyjątkowi czy bardziej artystyczni? Brydżystów jest więcej czy to znaczy, że są mniej elitarni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ilosc osob rozrywajacych się przy uzyciu rpgow bedzie (albo już to robi) swiadczyc o elitarnosci tego hobby. To wysoki prog wejscia i kontrast do ogolu, ktorego rozrywki ograniczaja się do odurzania sie, dymania, gapienia w ruchome obrazki i walenia się po mordach, albo podnoszenia ciezarkow, bedzie swiadczyc o elitarnosci. Po prostu przecietny czlowieczek nie bedzie mial mozgu pozwalajacego na zagranie w rpg.

      Koloryzuje i zarazem zartuje, ale jak spogladam sobie po znajomych, ktorzy nie dobili jeszcze do 25 lat (a sa to przewaznie studenci, czyli kwiat mlodziezy), to obawiam ze moja przesada nie jest tak przejaskrawiona jak bardzo bym chcial.

      Usuń
    2. No to wspomniani brydżyści są cenniejszym kruszcem elitarno-przyrodniczym. Gdzie tam gościom opisującym jak ich półork tnie półtorakiem do takich progów?

      Usuń
    3. A to już jest kwestia priorytetow. Dla mnie wieksza wartosc ma czlowiek o otwartej wyobrazni, niz ktos kto zrozumial i opanowal reguly jakiejs gry. Swoja droga sprzedaz rpgow i planszowek wskazuje, ze o tych pierwszych o wiele trudniej niz o tych drugich.

      Usuń
    4. Jest aż tak przejaskrawiona. Gdy słowo RPG i elitarność pojawiają się w zestawieniu, przypomina mi się historia sprzed dekady, gdy przesiadując w piwnicznej siłowni z osiedlowymi dresami wciągnąłem ich w DnD. A nie byli to inteligentni chłopcy zgnojeni przez okoliczności. Ciężko mówić o wysokim progu wejścia, skoro w RPG można grać z powodzeniem z dziećmi w wieku nauczania początkowego. Zresztą i same dzieci w tym wieku mają dość podobne zabawy, chociaż w mniejszym stopniu sformalizowane, jak i wymagające aktywności ruchowej (LARP).
      RPG to fajne hobby, ale z ambitnym spędzaniem wolnego czasu wiele wspólnego nie ma. Nawet więcej, przy odpowiedniej selekcji, wspomniane odurzanie się, czy gapienie w ruchome obrazki może być rozrywką bardziej wymagającą, jak i pobudzającą intelektualnie.

      Usuń
    5. Nie mogłem się powstrzymać przed podwójnym postem. Gry planszowe i otwarta wyobraźnia? Ciężki żart ;d

      Usuń
    6. @Tomakon
      Zastosowałem prostacką jednokryterialną klasyfikację. Fakt, jest to uproszczenie dające bardzo teoretyczny obraz mający mało wspólnego z rzeczywistością.

      Według tego, jeśli weźmie się pod uwagę tylko liczbę hobbystów to tak, zbieranie guana Bielika będzie #1, później kulki, następnie RPG, na końcu brydż.

      Tak samo jak zbieranie guana krowiego będzie bardziej popularnie a więc i mniej wyjątkowe (unikatowe).

      W wielokryterialnej analizie, bliższej rzeczywistości, prócz rozpowszechnienia są na pewno brane takie rzeczy pod uwagę jak popyt czy prestiż. Z takim brydżem wiążą się profesjonalne zawody i grube wygrane. W takim ujęciu na pewno brydż wygra.

      +@Av
      Ja, od określenia elitarności jednak bym uciekał jak najdalej. Już bardziej bym szukał pojęcia unikalności w sensie częstotliwości występowania. I temu posiłkowałem się ekscentrycznością czy ekstrawagancją, które mają też negatywne znaczenie (sjp.pwn.pl).

      Usuń
    7. Prowadziłem sesje dziewięciolatkowi, prowadziłem sesje bandzie pijaków, wprowadziłem paru laików w RPG ) - więc nie stwierdziłem obecności jakiegoś mitycznego progu wejścia w RPG. Prędzej - próg "wyjścia" - bo jak "szybko i łatwo" objaśnić zabawę wymyślonymi postaciami w wymyślonym świecie. Kontrast do ogólnych rozrywek? Kwestia percepcji - nie widzę specjalnego skoku jakościowego między tłuczeniem pikseli po ekranie a walką w Kryształach Czasu. To tylko rozrywka - jedna potrzebuje procesora a druga reguł i kości. Efekt ten sam - wyimaginowana śmierć nieistniejącego przeciwnika.

      Usuń
  4. Jeszcze żeby graczy cechowało wykształcenie i kultura, to można by było mówić o elitarności. Niestety większość reprezentacyjna w internecie to stetryczali szowiniści o ograniczonych horyzontach. Mojsze rpg, chamstwo i trollerka. Nie znam się, to się wypowiem. I nie, nikogo nie oskarżam i nie sprowadzam wszystkich do jednego poziomu. Ale to jest to, co najbardziej rzuca się w oczy, to co kreuje stereotyp polskiego gracza. I to zniechęca wszystkich młodych, potencjalnie zainteresowanych.

    Moim zdaniem to nic innego jak zła wola użytkowników poltera jest tym, co najbardziej szkodzi sytuacji RPG w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj chyba kolego/koleżanko poleciałeś/aś, po pierwsze polter to nie całe RPG w Polsce. A po drugie to o czym piszesz to nie zachowania wynikające z tego że gra się w RPG.
      Jeśli jest się chamem i prostakiem w życiu codziennym, to wynosi się to z domu, ulicy, etc.
      Proste.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...