Można kolekcjonować dla samego kolekcjonowania ale często szkoda portfela widząc kurzące się na półce książki nie oglądane od lat. Czy istnieje jakaś granica zbioru nosząca ślady racjonalności?
Gdzieś, kiedyś, z różnych powodów przychodzi kres giercowania by przejść w tryb pasywnego gawędziarza. Mała, nie zajmująca dużo miejsca na półce kolekcja z pewnością się przyda jeśli wrócą sentymenty i okazja do regularnych spotkań ze starą/nową ekipą.
Zainspirował mnie pomysł na zamkniętą kolekcję gier planszowych. Posiadacz definiuje kategorie bądź też wymagania jakie ma spełniać jego zbiór. Przykładowo: duża strategia kosmiczna, coś kooperacyjnego, coś do grania z młodszymi, jakaś lekka eurogra na godzinę, ciężka eurogra do 3 godzin, prosta imprezowa, losowy ameritrash z klimatem. W porywach wystarczy tuzin tytułów by mieć egzemplarz na każdą okazję.
Gry służą zasadniczo do grania więc nie ma racjonalnego sensu posiadania dwóch podobnych gier. Po zbudowaniu kolekcji, posiadacz ogranicza się jedynie tylko do wymiany jednego elementu na inny, lepiej spełniający określone wymaganie. Nadal więc pozostaje hobbystyczny smaczek bycia na bieżąco z nowościami i poznawania nowych tytułów. Dochodzi konieczność pozbywania się słabszych eksponatów niczym brzytwa Ockhama.
Przypatrzyłem się krytycznie swojej półce i jednak zbyt wiele jest tam podręczników, po które nie sięgnę z braku okazji. Czego bym zatem chciał w swojej kompaktowej rezerwie na czarną godzinę.
- Współczesność z grozą i tajemnicami - Zew Cthulhu
- Bliższa przyszłość, bardziej planetarna - Shadowrun ewentualnie Eclipse Phase
- Space Opera z lataniem po kosmosie - Traveller
- Western - Deadlands Classic
- Klasyczny fantaziak z rasami - Warhammer
- Klimatyczna opowieść książkowa - The One Ring
- Lekko zdefiniowane fantasy pod opowieść - Everway ew. Utopia
- Wprowadzenie dla początkujących - Dungeon World ewentualnie Fate Accelerated
W powyższym zestawieniu jest też uwzględniony przegląd różnych mechanik gdyby trzeba było adaptować pomysł na własny świat. A może macie jakieś dobre rady co do wybranych przeze mnie elementów - propozycje zmian na ciekawsze eksponaty?
A właściwie jaka byłaby Twoja kolekcja zamknięta?
photo credit: ~Brenda-Starr~ via photopin cc
Do mnie ten pomysł nie trafia podobnie jak pomysł na zamkniętą kolekcję gier planszowych. Sam mam kilka planszówek kooperacyjnych i karcianek deck building i nie uważam, że jedno podełko z danego rodzaju załatwia sprawę. Bo jednak "prawie" robi w tym wypadku różnicę moim zdaniem ;)
OdpowiedzUsuńNiby racja że później przez rok dana gra się kurzy nie używana bo gra się w inne, ale mnie jakoś to nie przeszkadza.
Podobnie mam z RPGami. Dla jednego zamkniętą kolekcją vel kompaktową rezerwą będzie być dosłownie jeden podręcznik powiedzmy "uniwersalny" a'la SW, Gurps, czy Fate na którym jest w stanie poprowadzić prawie wszystko.
A są też takie osoby, które jak ja, mogą rozdzielać samo fantasy na 5 albo więcej podkategorii równorzędnych z Dark Sunem, Forgotten Realms, Beasts and Barbarians, Evernightem, czy Klanarchią - i teraz co tu wyrzucić skoro każda z tych gier niby jest fantasy a jednak jest trochę inna i właśnie o to "trochę" chodzi inaczej ciągle gralibyśmy w tego samego nudnego Warhammera ;)
Tak samo z SF, horrorem, bo WoD to jednak nie to samo co ZC, itp, itd... ;)
Meh, tak to jest jak się pisze komentarz na raty bez przejrzenia, ale sens jest czytelny ;)
UsuńZ każdej kolekcji N elementowej można stworzyć kolekcję N-1 elementową usuwając najsłabszą pozycję. Z kilkoma zbiorami tak miałem, że wydawały mi się niezbędne koniecznie wszystkie w całości. Trochę myślenia i analizy i da się zwalczyć zapisany w genach instynkt zbieractwa :-)
UsuńWiadomo, że takie książki o jeść nie wołają i sobie mogą siedzieć na półce. Ale jednak szansa na skorzystanie i użycie jest różna. Po sobie widziałem to z właśnie z planszówkami. Drugą grę kupiłem z TOP4 BGG. I co z tego skoro nie miałem z kim z nią zagrać. Chyba dopiero piątą czy szóstą grę kupiłem taką, w którą znalazłem chętnych.
Można mieć wiele RPGów ale gdy przyjdzie do wyboru to będzie jakaś ich priorytetyzacja. Szczególnie w sytuacjach gdy powinno się ograniczać ryzyko jak właśnie okazjonalne granie gdy w pierwszej kolejności chyba trzeba sięgnąć po coś sprawdzonego. Pewnie, że można mieć coś w zapasie ale jak często taki zapas się wykorzysta. Jeśli już granie toczy się z tak dużą częstotliwością to w międzyczasie coś łatwiej dokupić aktualną nowość. A nie trzymać na lepsze czasy coś kilka lat co w międzyczasie doczekało się trzech errat i dwóch lepszych inkarnacji.
I owszem, że jest kilka podkategorii. Mi chodzi by wybrać z nich tą jedną, sprawdzoną, w pewnym sensie elastyczną dającą sporą szansę na udaną sesję. Powiedziałbym bezpiecznego klasyka.
Moim zdaniem, za dużo masz tych gier. W sumie u mnie na półce stoi ich sporo, ale ograniczyłem się tylko do D&D i Travellera. Jesteś w stanie zgłębić każdy z tych systemów, aby znać je na wylot (zarówno mechanikę, żeby wspomóc graczy, jak i settingi, żeby stworzyć ciekawe, pasujące do realiów przygody)? Potrafisz stworzyć klimat, jakim powinna charakteryzować się dana gra? Je nie, stąd samo-ograniczenie. Co więcej, realia które chciałbyś oddać w Eclipse Phase możesz oddać Travellerem, więc po co duplikować gry?
OdpowiedzUsuńNie znam tych gier na wylot bo nie jestem ultra-fanem żadnej z nich. Choć nad WFRP najwięcej czasu spędziłem na analizowaniu świata i mechaniki. Za to pozostałe znam na poziomie użytkowym i myślę, że wiem jak przedstawiać daną konwencję.
UsuńZnowu ja nie znam za dobrze D&D nigdy w niego nie grając (choć może szkoda).
Wspomniałeś o zastąpieniu Travellerem. W pierwszej chwili pomyślałem, że masz rację. Praktycznie ten sam pomysł na mechanikę cecha/umiejętność i nawet dość podobnie zabójcza walka. Jednak zostaje jeszcze świat. Mogę nawet znać na pamięć wiele settingów i prowadzić wszystko na Fate ale jednak dochodzi wtedy trud konwersji i wymyślania szczegółów. W takim Shadowrunie mam rozpiskę historii świata i korporacji, które nadają ten specyficzny moim zdaniem klimat. W podstawce TR tego bym nie miał. Chodzi mi też o jak najprostsze z punktu widzenia MG przygotowanie rozgrywki. Temu też pomyślałem, że również Zew Cthulhu ładnie da się poprowadzić na mechanice Travellera. Ale jednak brakowałoby opisu stworów, czarów i jakiejś mechaniki poczytalności.
Teraz jeszcze pomyślałem sobie, że można na to spojrzeć z punktu widzenia czasu potrzebnego na przygotowania. Można mieć milion rpgów na każdą możliwą okazję i dla określonych parametrów zminimalizuje się potrzebny czas ograniczając tylko do czytania i zastosowania w praktyce. Mając jeden system do każdego nowego konwencji trzeba dużo kombinowania co dodać by oddać klimat - niejako tworzenie gier na poczekaniu.
Z mojego punktu widzenia staram się znaleźć złoty środek czyli klasyczne systemy - punty zaczepienia do których już niewiele dalszego przystosowania. Na pewno nie pokryją 100% możliwości (pomysłów na sesję) ale dla mnie wystarczy 50-60% tych najbardziej standardowych. Pozostałe eksperymenty wymagałyby i tak specjalnej gry napisanej pod dokładnie ścisłym kątem. Taki właśnie wyjątek dość mocno sprofilowanej gry to The One Ring ze względu na fundamentalny dla fantasy świat.
Można też do tego podejść od drugiej strony - o ile jesteś otrzaskany w danej mechanice na maksa to zrobienie konwersji nie będzie dla Ciebie problemem bo tajniki danej gry masz w małym palcu i zajmie Ci to dużo mniej czasu niż przeczytanie nowej gry.
UsuńOczywiście o ile dana mechanika na to pozwala, bo może się okazać że pewne rzeczy są zupełnie nie do skopiowania i wtedy zaczyna się problem... ;)
Na Travellerze prowadzę jedną kampanię, mam w planach jeszcze dwie. Jedna wymagała konwersji, ale i tak poświęciłem go mniej, niż na poznawanie nowego systemu. Ale wiesz, ja jestem minimalistą, uważam ,że podstawka powinna wystarczyć do grania, nic więcej nie musi byc potrzebne.
UsuńJakoś nie kupuje tego pomysłu. Czemu? Bo ten rynek cały czas się rozwija i ciągle pojawiają się rzeczy, które (z wielu różnych powodów) warto jednak mieć na swojej półce. Do tego wszystkiego dochodzi zwykła chęć posiadania czegoś nowego. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię przejść się czasem do Rebela i kupić coś, na co czekałem.
OdpowiedzUsuńJeden będzie czuł chęć zagrania w Apocalypse World bo coś tam, a inny zrobi sobie Post-apo na mechanice d20 (piję do Paladyna) i też będzie zadowolony.
UsuńPo co duplikować?
Bo mają inne ciekawe mechaniki, bo mają inne settingi niż stare ograne, bo sam takiego nie wymyśliłem, bo znajomi chcą w to zagrać, bo, bo, bo... Kwestia podejścia.
Nie każdy lubi/chce grać 20 lat na tej samej mechanice.
Pewnie bohomaz, że można każdy zbiór obcinać, priorytetyzować, ekonomizować etc, ale to w końcu hobby i niekoniecznie trzeba do niego podchodzić jak do lokaty w banku czy innego funduszu inwestycyjnego z założoną stopą zwrotu czy zagranych sesji.
Pewnie, że mógłbym wyciąć Interface Zero lub CP2020, ale tego nie zrobię bo do obu mam sentyment.
Pewnie, że mógłbym wyciąć Eclipse Phase, ale tego nie zrobię mimo że na pewno nie znajdę graczy w najbliższym czasie, bo to bardzo fajna gra i dlaczego miałbym się jej pozbywać.
Ja czasami bym za dużo chciał więc może temu próba samoograniczenia. Bo zarówno biblioteczka jak i portfel by tego nie wytrzymały :-)
UsuńNa sentyment pozwalam sobie jedynie z The One Ring i kupuję wszystko jak leci nawet jakąś durną osłonkę mistrza gry. No ale to Tolkien i wreszcie tym razem dość dobrze zrobiony (bye bye MERP).
@KFC
Właśnie przypomniałeś o rodzajach mechanik. Nie napisałem a powinienem bo to dla mnie też ważny aspekt. Dla mnie mechanika ma znaczenie - nie jest tylko złem koniecznym co ma nie przeszkadzać. Przynajmniej staram się wycisnąć z niej max co oferuje. Temu też przy wyborze patrzyłem na różne ich rodzaje od procentówki przez pule po 2k6. Więc jest to taki złożony wielokryteriowy wybór prostota mechaniki/wspieranie konwencji/świat i też inne z subiektywnymi włącznie.
Oczywiście nie neguję, poniekąd może i sam trochę zazdroszczę takiej dyscypliny w doborze kryteriów i gier, ale takie podejście nie jest dla mnie zdecydowanie. Z samego gatunku horroru jest tyle różnistych gier, każda o innej tematyce i mechanice często bardzo fajnie wspierającej konwencję, że zwyczajnie trudno by mi było wybrać jedną czy dwie optymalne i uniwersalne. Ktoś powie że to problemy z asertywnością, być może, ale z dwojga złego wolę mieć kilka gier w zanadrzu niż zmuszać się do wyboru jedynej słusznej. Może gdybym miał jeden ulubiony system to sprawa była by trochę łatwiejsza ;)
Usuńja mam tak, jak Av...
UsuńZe mną jest taki problem, że jednak z czasem gry mnie nudzą (np. mechanika, świat, założenia), i nie jestem w stanie grać w Warhammera I edycję od 20 lat. Dlatego półka rośnie, a i pojawiają się tam elementy tylko kolekcjonerskie (Anima), lub które nie wypaliły (Dark Heresy).
OdpowiedzUsuńDlatego ogólnie nie przemawia do mnie ta cała koncepcja ograniczania :)
Z drugiej strony wmawiam sobie, że skończy się moje kupowanie na nowych Star Warach i nowym Exalted. No i może jeszcze DnD Next. No i może ewentualnie nowy Scion. No i jakieś tam może jeszcze Story Games w pdf. No i coś tam jakieś pdf z CDP. I coś tam może jeszcze...
No i "Bezcenna" Afterbomba to must have:P
UsuńA kto by się tam ograniczał :D
OdpowiedzUsuńAkurat z RPG może być ten problem, że różne gry można swobodnie miksować (gry w tej samej konwencji mogą się wręcz uzupełniać), zaś planszówki to takie zamknięte pakiety.
Eh, co za ludzie. Czy już nikt nie gra by-the-book z miarką centymetrową w ręku i podręcznikiem bractwa w drugiej?
Usuń