sobota, 28 kwietnia 2012

Lament nad złudnym sensem którego nie było

Oj biedni my...

Jakie to jest badziewne zajęcie z tego erpegje mówię Wam.

Tworzymy sobie abstrakcyjne byty w postaci wyimaginowanych światów by potem pod dyktando osoby z największym syndromem boga opisywać działania pseudo siebie podczas serii irracjonalnych działań. Robimy tak ponieważ... mamy źle w głowach i nikt nam tego jeszcze nie uświadomił albo trwamy w zaprzeczeniu nie dopuszczając do siebie myśli że zmarnowaliśmy już lata życia.


Oczywiście wszystko zaczyna się od gotowych pachnących farbą kreacji wprost z półki sklepowej ale to jest dobre tylko na początku. Po wywaleniu kasy wystarczającej na dobrą trylogię albo fajnie skondensowany napój właściciel czuje się już wystarczająco kompetentny by zacząć zmieniać i modyfikować świeży nabytek pod swoje widzimisię. Z czasem rozbuchane ego podsuwa pomysł stworzenia własnego świata, własnej mechaniki a najlepiej własnej gry by ją wydać by rzesze wszystkich pozostałych zobaczyły jak to powinno wyglądać na prawdę. Zmęczenie sprawi że porzuci wszystko i stwierdzi że nie ma czasu i tylko wierność gotowcom daje radochę. Ale po czasie się znowu znudzi i będzie przerabiał znów. I tak kilka razy w kółko w te i we wte. Szarpiąc się niczym pies na łańcuchu nie zdając sobie sprawy czemu go coś ciśnie. Czasami anomalie w zwyrodnieniu sprawią że będzie szukał złotych dzieł sprzed 40 lat pisanych jeszcze na piaskowym papierze by poczuć znowu to coś niczym stary nałogowiec.

Po minimalnym czasie uczestnictwa w tym zaklętym kręgu można podnieść mieloną abstrakcję do potęgi i te wyimaginowane byty zacząć klasyfikować i analizować. Tworzyć teorię, wyodrębniać klasy mechanik, szukać głębszej filozofii czy też badać uczestników zabawy. Pokłócić się później o to z nieznanymi osobami wpychając im jedyne słuszne prawdy, dzieląc się spostrzeżeniami na podstawie marginalnych doświadczeń z lokalnymi bandami szaleńców. Rozgłaszać następnie co jest dobre a co lepsze wśród tych oderwanych od jakiejkolwiek rzeczywistości rzeczy. Być pewnym swych racji i w pysze swej nauczać i głosić słowo objawione. W pełni swego zadowolenia z dobrze wykonanej roboty oberwiesz z bluzgowego komentarza i skończy się chojrakowanie.

Bo to niby sprawia tym ludziom frajdę i satysfakcję? Czy oni są za przeproszeniem normalni? Powszechnie jest znanych wiele innych pomysłów na spotkania towarzyskie jak knajpa, grill czy karciochy. Powiesz mi że przy pokerze czy planszówce będą mniejsze emocje? Nie będzie rywalizacji? Główkowania i optymalizacji? Czas spędzony na przygotowanie przygód czy uczestnictwo to dziesiątki godzin podczas których można by przeczytać kilka wartościowych książek albo obejrzeć filmy czy seriale których nigdy nie brak. Skoro tak pociąga nas fabuła to czemu nie zanurzać się w porządnych i uznanych obiektywnie kreacjach? Chodzi o towarzystwo? Może wspólna ścianka albo wyjście w góry? Może pogadasz co się ostatnio u znajomków zdarzyło czy też będziesz się podniecał nowym magicznym mieczem byleby tylko zapomnieć o szarej rzeczywistości z której chce się uciec. Bo przecież łatwiej włożyć wysiłek w odgrywanie i rozwiązywanie wymyślonych konfliktów niż zając się własnym życiem i je zmienić na lepsze. Rozwijać się może chcesz? To zużyj ten czas lepiej i idź na kurs albo się czegoś naucz pożytecznego bo na razie przegrywasz o dwie długości ze srajtaśmą.

Czemu wciąż tylu szalonych ludzi wpada w ten ślepy zaułek? Co trzeba mieć w głowie by się przejmować czy emocjonować historiami wyimaginowanych a czasami zupełnie odczłowieczonych ludków. Czy to jest objaw zdrowia i ułożonego życia rodzinno-społecznego? Widać że z wiekiem ludzie porzucają tą rozrywkę skupiając się na bardziej produktywnych zajęciach. Więc może jest to tylko chwilowa wada okresu młodzieńczego ograniczona szczęśliwie do niedużej części populacji? I złożymy nadzieję że ta ułomność nie będzie znacząco wpływała na resztę życia.

Zachęcać znajomych? Rozpowszechniać? Nie żartuj i wybij młotkiem z głowy takie pomysły. Chciałbyś z premedytacją ludzi wypaczać i sprowadzać na złą drogę? Ogarnij się! Lepiej się poczujesz jeśli nie będziesz sam w tym tkwił? Raczej skombinuj jakąś charytatywną fundację który wymyśli odpowiednie 12 kroków by wyjść z tego bagna.

Jest nadzieja że to niszowe i bezproduktywne hobby będzie wymierało i ustąpi przed normalnymi rozrywkami. Nie jest za późno by się opamiętać, zreflektować i wycofać wczas oszczędzając złote lata swego życia. By dać z siebie więcej światu oraz bliskim. Nie trwajmy w tym ślepo!

Oj biedni my wszyscy...


photo credit: porschelinn via photo pin cc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...