Do twórczości Martina miłością nie pałam ale poniższa piosnka wpadła mi w ucho. Tak mnie męczyła aż stwierdziłem, że spróbuje ją przetłumaczyć by zanucić w ojczystym języku.
Treść nie jest wierna ale chodziło mi bardziej o rytm i sylaby by pasowały do melodii.
czwartek, 28 czerwca 2012
wtorek, 19 czerwca 2012
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę
Jest kwestią preferencji i warsztatu w jaki sposób zawiązać drużynę. Można po prostu wrzucić postacie w pierwszą scenę przygody i liczyć na to, że osoby poznają się z marszu i same dogadają się co do ich dalszej wspólnej współpracy. Alternatywnie można przygotować przed sesją jakiś konkretny powód dla którego kilka, czasami dziwnych osobników będzie chciało razem dalej współpracować.
Często szkoda czasu na zbyt długie i koronkowe przygotowania. Może tak być w wypadku dużego dystansu grających do postaci, którym wystarczy zgrzebny pretekst by mieć jakikolwiek punkt startu do tworzenia dalszych opowieści. Pojawia się to też przy jednostrzałach w których zbytnie rozwodzenie się nad początkami marnuje czas zwięzłej z założenia przygody.
Często szkoda czasu na zbyt długie i koronkowe przygotowania. Może tak być w wypadku dużego dystansu grających do postaci, którym wystarczy zgrzebny pretekst by mieć jakikolwiek punkt startu do tworzenia dalszych opowieści. Pojawia się to też przy jednostrzałach w których zbytnie rozwodzenie się nad początkami marnuje czas zwięzłej z założenia przygody.
Czy gracz może robić co chce?
Na wspomnianym niedawno przez borejkę blogu Monte Cooka można znaleźć często spotykane stwierdzenie: The GM's presence means that the player can do whatever he wants--whatever he can think of.
Ostatnio właśnie nad tym rozmyślałem jak z tą wolnością działania jest w kontekście wzajemnych relacji miedzy MG a graczami. I nieoczekiwanie doszedłem do zupełnie przeciwnych wniosków. Wbrew obiegowej i utartej chyba opinii gracz wcale nie ma zupełnej swobody działania a wręcz przeciwnie ma sporo ograniczeń które musi brać pod uwagę podczas gry.
W moim przypadku a przypuszczam, że także innych takie rzeczy istnieją od zawsze tylko w taki niedopowiedziany sposób jako efekt dotarcia się w grupie tych samych grających. Postaram się wymienić wszystkie które przyszły mi do głowy i udało się je ująć w słowa.
Zaznaczę, że nie twierdzę by należało uwzględniać w swojej grze wszystkie przeze mnie wspomniane. To już kwestia preferencji i gustów czy i które z nich są dla kogoś odpowiednie (a może jeszcze jakieś inne niewymienione). Ale chcę pokazać, że na sesji RPG przynajmniej kilka musi istnieć bo bez nich przygoda z dużym prawdopodobieństwem zamieni się w jedno wielkie nieporozumienie. Gdy każdy grający zacznie działać zupełnie dowolnie, bez powodu i sensu to powstanie jakiś zupełnie absurdalny ciąg zdarzeń. Taka nieskrępowana anarchia.
Ale już do rzeczy.
piątek, 8 czerwca 2012
Shadowrun za friko
Zupełnie legalnie i bez wydawania złotówki można pograć w Shadowruna. Jest to możliwe już od jakiegoś czasu ale odkryłem to dwa tygodnie temu. Może komuś też się przyda.
środa, 6 czerwca 2012
Napęd fabuły
Stworzyłem listę możliwych form tworzenia
przygody ze względu na to, kto jest siłą napędową fabuły.
- Gracze mają mocno zdefiniowane postacie z osobowością, motywacją i celami. Starają się oni zrealizować wątki swoich postaci i sami napędzają fabułę. MG nie ma określonych ścieżek realizacji wątków i przeważnie improwizuje. Jest przed graczami krok naprzód przygotowując wyzwania i opisując reakcję otoczenia.
- Sandbox gdzie MG ma przygotowaną krainę z tabelami zdarzeń losowych, spotkań, plotek itp. Prowadzący improwizuje na podstawie wylosowanych abstraktów. Gracze swobodnie eksplorują krainę reagując na napotkane wydarzenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)