Czym się nasze erpegowe hobby różni od hobbystycznego zbierania kasztanów? Myślę, że zasadniczo niczym. Wikłając i angażując się w hobby zaczynamy subiektywnie dodawać znaczenia rzeczom nie do końca na to zasługującym. W każdym możliwym wymiarze erpegowania wielu ludziom brakuje dystansu. Uczciwie stawiając sprawę, zapominam się też czasem i ja.
Wyobraźmy sobie wszystkie aktywności erpegowe podmieniając obiekt RPG/system na kasztan i dopasowując kontekst. Mamy wiec karnawał blogowy, w którym co miesiąc piszemy o różnych aspektach kasztanów oraz teorii dotyczącej kasztanów oraz prywatnych doświadczeń z kasztanami. Ludzie wspominają jak to kiedyś wydawano papierowe czasopisma o kasztanach ale później był internet i ludzie wolą czytać o kasztanach w domu. Czasami ktoś zasadzi własnego kasztanowca ale większość ludzi chyba bardziej lubi chestnuty zza granicy. Ponoć lepsze i mają ładniejsze kolory. Niektórzy nawet wyjeżdżają by zbierać kasztany w USA czy UK.
Było kilka konkurujących ze sobą portali internetowych o kasztanach ale teraz został tylko jeden, na którym rozmawia się przeważnie o drzewach owocowych i wierzbach. Albo nawet o pasikonikach co wielu nie w smak. Jednak z przyzwyczajenia i poczucia przynależności do grupy trzymają się tam razem. Większość niedobitków próbuje rozmawiać o zbieraniu kasztanów na platformach blogowych.
Dyskutuje się o różnych rzeczach. Kiedy najlepiej zbierać kasztany? Czy lepsze są te zaraz opadnięte czy lepsze te dłużej leżące? Czy faza księżyca ma znaczenie? Czy zbieraniu kasztanów powinna towarzyszyć jakaś ceremonia? Czy lepiej zbierać w parku czy w lesie? Jak najlepiej przechowywać kasztany? Jedni uważają, że jeden gatunek kasztanów jest lepszy od innych. Drudzy są tradycjonalistami i zbierają tylko te okrągłe. Powstają analizy na temat powierzchni tej białej plamki i jakie są procentowe różnice między poszczególnymi gatunkami. Inni próbują czegoś nowego biorąc zapałki i tworząc z kasztanów zwierzęta jak koniki czy jeżyki. Ale wiele osób uważa, że to już trochę przekombinowane. Najlepsze są okrągłe, średniej wagi leżące w szklanej szafce. Są też ponoć jacyś totalni zboczeńcy co jedzą kasztany i to gołymi rękoma ale lepiej o tym głośno nie mówić bo media zwęszą niepotrzebną sensację. Oni są na szczęście tylko marginesem w zdrowej i zrównoważonej psychicznie grupie normalnych zbieraczy kasztanów.
Dużo ludzi marzy o tym by zasadzić własnego kasztanowca by inni ludzie zbierali kasztany właśnie z ich drzewa. Dużą estymą cieszą się też profesjonalni ogrodnicy pomagający innym sadzić kasztanowce. No i przewodnicy zorganizowanych grup zbieraczy pokazujących drogę i prawidłowe techniki przekazywane im w tajemnicy z dziada pradziada. A także, bo bym prawie zapomniał, inicjatorzy i propagatorzy zbierania kasztanów wśród społeczeństwa. Wiek także ma kolosalne znaczenie. Niektórzy lubią tylko bardzo wiekowe kasztany - minimum 40 letnie. Inni zasadzają nowe kasztanowce ale używając tylko starych narzędzi kupionych w sklepie z antykami. Są też tacy co uważają, że największą frajdę mają gdy do zbierania kasztanów zakładają stare ciuchy. Jest naturalna estyma wiążąca się ze stażem w zbieraniu kasztanów. Ci którzy zbierają je od lat a najlepiej w różnych lasach oraz krajach świata są poszukiwanymi i cenionymi mentorami.
Czasami rozmowy czy dyskusje zamieniają się we flejmy. Szczególnie jeśli chodzi o nietypowe kształty bądź kolory. Podstawowa kwestia czy zbierać je losowo, wszystkie jak leci czy też można oszukać przyrodę i zbierać tylko niektóre te wybrane. Tu są silne obozy mające własne wyrobione zdanie. A, no i są organizowane obozy, na których dzieci mogą zorganizowanie zbierać kasztany pod wodzą doświadczonych zbieraczy olimpijskich. Również popularne są spotkania na żywo, podczas których są liczne prelekcje o kasztanowych doświadczeniach i światłych poradach zasłużonych i profesjonalnych kasztaniarzy. Są też konkursy na najlepsze opowiadania o kasztanach jak i zawody sprawnościowe w zbieraniu kasztanów na czas oraz turniej o puchar za przygotowanie zaimprowizowanej wystawy z losowo dostarczonych kasztanków. Czasami sensację wzbudzają kontrowersyjne posunięcia jak zdjęcie prawie nagiej kobiety przesłoniętej dużym kasztanem. Miejsc i sposobności do uczestnictwa w aktywnościach fanów tych pasjonujących i rozwijających wielowymiarowo zainteresowań jest niezmiernie dużo.
Nie ma śmiechów, ani chichów. Dla niektórych są to bardzo ważne kwestie.
Czym są zatem fandom i jego zorganizowane przejawy? Abstrakcją.
Fajnie jest się w coś zaangażować. Dobrze mieć do wszystkiego odpowiedni dystans. A tego moim zdaniem brakuje na wszelkich platformach cyfrowych i niecyfrowych.
Wpis powstał w ramach 52. RPGowego Karnawału Blogowego.
Kasztanowa uczta!
OdpowiedzUsuńTrafiłem kiedyś na jakieś forum pszczelarskie. Dowiedziałem się z niego, że istnieją branżowe czasopisma i zażarte wojenki wokół nich. Takiego wypominania dyletanctwa, takiego szowinizmu (redaktor naczelna na pewno się nie zna, bo jest kobietą, ergo jako kura domowa nie ma czasu na praktykę), to chyba nawet w naszym erpegowym grajdole nie widziałem. Szanuj fandoma swego, bo możesz mieć gorszego. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! Uśmiałem się nie raz w trakcie lektury :-D
OdpowiedzUsuńI faktycznie, dystans do kasztanów jest najważniejszy. Widzę to szczególnie u siebie, gdy niektórzy wierzą dosłownie w mój pierwszoedycyjny fanatyzm. A to tylko pomysł na moją prezentację kasztanów ;-)
PS: składam wniosek otwarty. Każdy, kto by kiedykolwiek chciał działać w fandomie powinien najpierw przeczytać ten tekst!
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszyscy mają dystans. Zastanawiałem się czy nie obrażę czyichś uczuć religijnych :-)
Nie ma to jak włożyć kij w mrowisko ;-)
UsuńZresztą, jeśli ktoś się obrazi, to widać, że ma nader złożone kompleksy odnośnie swoich kasztanów :-P
Ani kontrowersji ani negatywnych komentarzy. Skandalu nie wywołałem ;-)
UsuńPrzefajny wpis :)
OdpowiedzUsuń"Kto to taki? Kasztaniaki!"
OdpowiedzUsuńDobry tekst. W punkt:)