Jakie wnioski wyciągnąłem dla siebie po latach grania i kupowania?
◆ Pisanie systemu autorskiego od podstaw to wymyślanie 100% zawartości według naszych potrzeb. I kupowanie nowych gier by zapożyczyć interesujące zasady bądź zainspirować się do własnej autorki wygląda na bardzo skomplikowany sposób marnotrawienia czasu i pieniędzy.
◆ Czasu jest ograniczona ilość więc trzeba rozdysponować go na hobby mądrze. Jeśli w danej chwili nie ma czasu na granie w nowy system to kupowanie gry na zapas jest pozbawione sensu. Szczególnie jeśli jest to dziesiąty system na zapas.
◆ Nowe gry zawsze będą wychodzić i jeśli kiedyś w przyszłości będzie nam potrzebna określona konwencja to nie będzie problemu z jej znalezieniem. Zawsze coś nowego wydadzą w międzyczasie i będzie większy wybór. A także przeceny. Nawet jeśli będziemy chcieli nabyć konkretny starszy system to raczej na pewno będzie on dostępny, przynajmniej używany a na pewno w wersji elektronicznej. W dzisiejszych czasach jednostkowy wydruk jest prosty i tani. Estetyka to Twój wróg. Kult nowości i ładnego papieru kredowego prosto z drukarni uderza w kieszeń. Ważniejsze jest czy da się odczytać literki.
◆ Jest tyle przyzwoitych darmowych gier i mechanik, że właściwie można opierać się tylko na wyszperanych w sieci rzeczach. Marka, znany projektant, rozpoznawalny setting to Twój wróg. Będą żerować na Twoim sentymencie i maniakalnym zbieractwie przez wydawanie nastej edycji lub tabunu dodatków.
◆ Ciekawym podejściem jest wejście w stary system z zamkniętą już linią produktów. Widać jakie są dodatki, co opisane a co nie. Recenzji i relacji do wyboru więc widać w co się pakujemy i jakie są słabe i silne strony gry. Jest też spora szansa, że najwięksi fani systemu w międzyczasie wydyskutowali wszystko co się dało i w sieci można znaleźć gotowe odpowiedzi, pomoce, dodatki, przygody i wszystko co może ułatwić granie. Ciekawa sprawa z systemami bardzo starymi (np. 20 lat) bo w międzyczasie większość fanowskich stron już zniknęła. Ale działa to na naszą korzyść bo odsiewa plewy i pozostawia najwartościowsze źródła. I na niedziałające linki zawsze są strony archiwizujące.
◆ Najtrudniejsze to powzięte decyzji a więc pozbycie się złudzeń o posiadanych systemach a także zaprzestanie wynajdowania pretekstów. Później nie żałuje się sprzedania, tylko żałuje, że tak późno się na to zdecydowało.
◆ Każda zmora znajdzie swego amatora. Sprzedając, czasami dany podręcznik leży i nikt nie jest zainteresowany pomimo przeceny by później znalazł się ktoś bardzo szczęśliwy, że może nabyć od ręki za wyższą cenę.
◆ Trzeba rozeznać rynek i poszukać innych ofert dla porównania by nie sprzedawać białego kruka za grosze. I uważać ze spekulowaniem bo zawsze wydawca może zrobić dodruk (jak Portal w tym roku dodruk Neuroshimy).
◆ Wszystko po angielsku sprzedaje się lepiej, szybciej i z mniejszą stratą w stosunku do ceny zakupu. Przy pozycjach trudno dostępnych można wyjść na zero.
◆ Można cieszyć się dwa razy: po raz pierwszy gdy się podręcznik kupuje, a po raz drugi kiedy się go wreszcie sprzedaje.
Poruszałem 3 lata temu temat kolekcji zamkniętej. Wyodrębniłem wtedy osiem interesujących mnie kategorii:
- Współczesność z grozą i tajemnicami - Zew Cthulhu
- Tak, ciągle mam ZC.
- Bliższa przyszłość, bardziej planetarna - Shadowrun ewentualnie Eclipse Phase
- Zmienię na rzecz Blue Planet
- Space Opera z lataniem po kosmosie - Traveller
- Tak, ciągle w posiadaniu.
- Western - Deadlands Classic
- Rozstałem się z Deadlandsami. Nie widzę potencjału. Pewnie byłoby lepiej używając oficjalnej historii przewodniej i gotowym przygodom.
- Klasyczny fantaziak z rasami - Warhammer
- A jakże!
- Klimatyczna opowieść książkowa - The One Ring
- Kurzy się ale jest.
- Lekko zdefiniowane fantasy pod opowieść - Everway ew. Utopia
- Wydaje mi się niepotrzebna, użyłbym jednak czegoś znanego np. WFRP.
- Wprowadzenie dla początkujących - Dungeon World ewentualnie Fate Accelerated
- Także nie. Teraz jest bardzo niskie prawdopodobieństwo bym kogoś kiedyś wprowadzał w granie. W razie konieczności wybierałbym między WFRP albo Blue Planet w zależności od preferencji świata gry przez grającego.
Pokuszę się o krótki opis aktualnej zawartości pułki wyjaśniając dlaczego dana pozycja nadal została. Choć ze względów praktycznych bronią się tylko dwie pierwsze pozycje a pozostałe to co prawda świadomy ale sentyment i pretekst. Chyba popełniam nimi wszystkie grzechy i słabości, o których pisałem na początku.
- Warhammer - bo wciąż gramy, sam prowadziłem z rok temu ale drugi MG w drużynie ciągle ma pomysły na ciekawe kampanie (Lustria aktualnie). Mam aż dwa podręczniki główne z 2 edycji (stary i z ostatniego dodruku), jeden w zapasie a drugi do grania żeby nie było żal trząsać nim w plecaku i pisać we wnętrzu. Z dodatków mam tylko Niezbędnik Gracza oraz Groze w Talabheim. Przygoda kupiona na wyprzedaży, bez większego powodu niż poznanie miasta i posiadanie w zanadrzu gotowej kampanii. Z 1 edycji mam podręcznik główny i sporo dodatków. Trzymam głównie ze względu na opis świata. WFRP będę się pozbywał w ostatniej kolejności, gdy już zupełnie nie będę miał widoków na granie.
- Traveller - losowe aspekty (postać, sektor, fauna, handel) są świetne (wersja MGP) i ORS pełną gębą. Nie mam zbytnich widoków na odsprzedaż bo wylana herbata zaznaczyła kilkanaście kartek więc niech lepiej już sobie czeka na lepsze czasy. Chociaż nabyłem też dla porównania nową wersję 2016 (do ewentualnej odsprzedaży). Ładne i kolorowe czeka do sprawdzenia czy poprawili mechanikę walki w kosmosie. Dodatków do obydwu wersji jest mnóstwo i nie zamierzam w nie inwestować bo podstawka (starsza) ma wszystko co trzeba.
- The One Ring - bo Tolkien, sentyment z dzieciństwa gdy czytałem pierwsze książki fantasy i Tolkiena właśnie. Mechanika jest niezła i podręczniki są w potrzebnym klimacie. Nie ma widoków na granie ale zostawię jako jedyny system do kolekcjonowania. Totalnie nierozsądny ze mnie fanboy i łykam wszystkie dodatki jak głodny pelikan. Najwyżej w przyszłości jak znajdę rozsądek sprzedam cały komplet.
- MERP - w końcu też Tolkien. Wraz z dodatekiem o Stworach Śródziemia. Obydwa trochę znoszone. Raczej nigdy już nie zagram bo jak już coś to The One Ring. Ale po dziś dzień wyobraźnię rozpalają grafiki, plany przygody i listy czarów - nigdzie indziej nie znalazłem tak interesującego, różnorodnego zestawu zaklęć. No i to początki mojego RPGowania, wcześniejsze nawet od WFRP. Choć najpierwsze KC oddałem dekadę temu w prezencie i teraz trochę żałuję.
- Monastyr - z przygodami i atlasem. Pozostałe w dobrym stanie ale główny podręcznik trochę znoszony. Po latach mam do tego systemu większą estymę i widzę więcej możliwości na prowadzenie niż kiedyś. Świat i mechanika są jednak dobre, teraz bardziej doświadczony potrafiłbym ich znacznie lepiej użyć niż w kampanii przed laty. No i wypadałoby mieć choć jeden rodzimy system, szczególnie gdy stworzony przez samego I.T.
- Zew Cthulhu - 6 edycja więc wciąż zyskuje na wartości. Do tej pory nie miałem okazji poprowadzić i wciąż się zastanawiam jak go ugryźć by wymyślić coś ambitniejszego poza śledztwo, bardziej horror i grozę. Ma też spory potencjał bycia rozpoznawanym przez postronnych. Domena Lovercrafta straciła prawa autorskie więc każdy może teraz używać do woli elementów jego uniwersum za darmo. Dlatego powstaje ostatnio multum gier planszowych czerpiących z jego mitologii.
- Everway - nigdy nie zagram ale te karty to cud-miód-orzeszki. Zarówno grafiki jak i pytania naprowadzające. Dla mnie to doskonały generator fabuły do fantaziaka. I mam dylemat czy sprzedać czy dokupić dodatkowy zestaw kart.
- Pieśń Lodu i Ognia: Gra o Tron - tylko podręcznik zasad z powodu rycerstwa i ponoć interesujących zasad rodów, zarządzania posiadłościami czy wojskiem czyli wszystko to co zawsze musiałem homerulesować. Świat znam z książek i serialu ale nie jestem ich wielkim fanem. Nie umiałbym więc chyba interesująco osadzić przygód w głównym nurcie historii świata. Aczkolwiek teoretycznie, gra w Westros mógłby być wprowadzeniem dla nowego gracza nie znającego gier fabularnych acz znającego realia świata z serialu. Bo tak się porobiło że łatwiej znaleźć fana tego serialu niż fana RPG. We własnej grupie to jak już coś to byłoby to co zrobiłem z Księstwami Granicznymi czyli lordowie na włościach zajmujący się sąsiedzkimi sporami poza głównym nurtem wydarzeń. Właściwie to bym poprowadził kolejne Księstwa Graniczne z pomocą pożyczonych zasad jeśli działałyby dobrze. Podręcznik, który pewnie najszybciej oddam w dobre ręce.
Nowych systemów nie szukam, nie sprawdzam, nie rzucam się na darmowe z DFRPG bo szkoda mi czasu nawet na ich czytanie. I nawet jak czytam o różnych nowościach czy sukcesach kampanii społecznościowych nie wzbudzają one we mnie zainteresowania. Zostało grać w nagromadzone zapasy puki jeszcze jest okazja a później sprzedać i zająć się czymś innym.
A Ty, ile posiadasz na półce gier fabularnych a ile z nich potrzebujesz?
Bardzo fajny wpis :)
OdpowiedzUsuńChciałbym móc zredukować swoją kolekcję do ośmiu gier. Mam zbyt dużo podręczników, które w Polsce by mogły pójść tylko za grosze, więc leżą i się kurzą.
Nie chcę szacować liczby podręczników, ale kilka sporych linii się zebrało (GURPS 4E, D&D 4.0, L5K 4e), oprócz tego mam sporo podstawek. Potrzebuję z tego dosłownie kilku sztuk - w ostatnich latach Nemezis, D6 Space, Fate Core, Dark Heresy 2 pl plus WFRP 2 do grania. OK, dodam jeszcze może jednostrzałowce - Whitehack, Barbarians of Lemuria i nWoD. Na kolejne lata szykuję się w zasadzie tylko do Numenery - reszta będzie dalej żarła roztocza.
Mam takie przyrzeczenie na ten rok, żeby kupić tylko rzeczy z linii wydawniczych, które mam w komplecie :)
Dzięki :)
UsuńMyślę, że na pewno drugi fan by się trafił. Widziałem na tej grupie FB jak sporo dziwnych rzeczy się sprzedawało. I to czasami całe kolekcje po dziesiąt sztuk. Choć książki o jeść nie wołają więc najlepiej poowijać w folijkę i poczekać dekadę, aż znajdzie się Kolekcjoner. Znajdzie się jak w banku. Sprzedasz wszystko i kupisz Lambo albo dom postawisz :-)
Ostatnio zorientowałem się, że jest popyt na stare gry planszowe Encore i Sfery. Egzemplarze w dobrej jakości mogą chodzić po 100 a nawet 200pln.
Znam tę grupę, czytałem dyskusję o tym czy zatęchły papier po 100 USD jest cenniejszy od PoDa za 30 dolców. Problem w tym, że nie mam fejsbunia i nie zamierzam znów zakładać. Wystawię na Alledrogo w 2027 ;)
UsuńPost scriptum
OdpowiedzUsuńOdnośnie kolekcjonowania na przykładzie można poczytać komentarze po tym postem:
https://www.facebook.com/groups/443591635791914/permalink/715026628648412
Encu pisze samą prawdę - fajny wpis, i prawda to, że na fejsie dziwne rzeczy się dzieją.
OdpowiedzUsuńPopieram Twoje podejście w 100%, od lat zazdroszczę hobbystom, którzy mieszczą wszystkie potrzebne rzeczy na jednej półce. Starałem się do tego dojść, ale wpadłem w pułapkę nie-dzielenia. Kiedy myślę o systemie do współczesnej grozy, to wybieram nWoD, ale uznaję za jeden system cały wachlarz (Wilkołak, Mag i czarna linia), a nie sam Świat Mroku. Dochodzi Maskarada, Wstąpienie i Upiór, których jakoś nie umiem się pozbyć. To samo z D&D - nie wybiorę jednej edycji, ale trzymam OD&D, AD&D 1 i 2 (z Dark Sun i Planescape), plus masę iteracji (Lamentations of the Flame Princess, Astonishing Swordsmen & Sorcerers of Hyperborea, Stars Without Number, Other Dust etc.) i jeszcze D&D 5. Gubi mnie to, że stare DeDeki traktuję trochę jak Gygax - jako jedną grę z kilkoma wariantami komplikacji zasad, a nie osobne edycje. Warhammery są oba, kompletne. Zbyt duży sentyment do jedynki, dwójka gorsza, ale nie jest zupełnie tragiczna. Na czarnego Travellera chyba przepiszę ołówkiem te kilka zmian z edycji 2016 i nowego sprzedam. Podręcznik ładny, ale jest to w 95% treść identyczna z pierwszym, nie licząc wyciętego materiału. Star Wars też oba, WEGa i FFG. Którąś wypadałoby sprzedać, ale w Edge of the Empire zagraliśmy w ten weekend i odzew jest pozytywny po obu stronach stołu. W końcu dojdziemy do wykorzystania Force & Destiny, choć tego zakupu żałuję. WEGowskie Revised & Expanded chyba opchnę, ale pierwszą edycję zostawię, bo... bo tak. GoT: PLiO od Fajnych RPG chcę kiedyś wykorzystać, ale tego Wolsunga i Neuro już chyba nigdy nie tknę.
Cieszę się, że i tak obracam się głównie w kręgu starych gier. Z nowych rzeczy dałem się namówić na SW FFG, Mutant Chronicles 3rd. To jest bardzo ciekawe, wygląda na to, że sami wytworzyliśmy sobie kulturę utrzymywania wydawców i są miejsca, gdzie aktywnie piętnuje się samoograniczanie. Na fejsie ogromna większość erpegowców cały czas coś kupuje, ciągle szuka czegoś nowego, czeka na kolejną premierę. Borejko już kiedyś pisał o tej wizji hobby - ktoś kupuje nową grę, testuje przez jedną kampanię, sprzedaje i kupuje następną. Dla mnie to marnotrawienie zasobów, choć jestem w stanie zrozumieć, że są ludzie nudzący się szybko mechaniką i/lub konwencją. Jak dla nas WFRP i nWoD/oWoD działają tak samo dobrze jak te naście lat temu i nie widzę potrzeby skakać z kwiatka na kwiatek, tylko dla ciągłego poczucia fałszywej świeżości. Nawet jak czegoś braknie, to i tak można to odpalić na BRP, Savage, nWoD czy Fate i po problemie.
Dzięki.
UsuńMasz ładną kolekcję, pozazdrościć miejsca na półkach :)
"są miejsca, gdzie aktywnie piętnuje się samoograniczanie" - że co? :) Możesz napisać o tym coś więcej?
To skakanie po systemach wg Borejki miałoby sens ekonomiczny. Niezniszczony stosunkowo podręcznik dałoby się łatwo odsprzedać i a strata/różnica w cenach byłaby quasi opłatą za 1 kampanię. Ciekawe czy rację bytu miałaby wypożyczalnia RPGów. (wypożyczalnie gier planszowych są)
Nie biegasz po fejsbuniu z tego co rozumiem, IMO tam takie zachowania są normą. Jest dużo głosów, że stare mechaniki "śmierdzą" i wstyd w takie rzeczy grać, że erpegowiec rozumny powinien grać w gry profilowane, bo uniwersalki to dowód biedy hobbystycznej i intelektualnej (zastanawiałeś się ile żartu a ile powagi jest w fejsbukowej grupie "Granie w Warhammera świadczy o brakach w samodzielnym rozumowaniu"? Nawet dla czystych lolów - ile trzeba mieć samozaparcia i determinacji, żeby ciągnąć coś takiego. Zresztą popatrz sam: https://www.facebook.com/warhammerjestdlafrajerow/videos/vb.1619737938293561/1726416900958997/?type=2&theater ). Raz się nawet dowiedziałem, że dzisiaj już nie godzi się projektować systemu mainstreamowego, bo osiągnęliśmy poziom rozwoju cywilizacyjnego tak wysoki, że każdy powinien zrozumieć, że gry fabularne również muszą być robione pod odpowiednią, wąską konwencję. To jest piękne - najpierw przekonujesz siebie, że gry muszą być profilowane (i mieć 30 tytułów na 30 różnych tematów), a potem ciągle je wymieniasz, bo zawsze ktoś wymyśli coś lepszego w danej kwestii.
UsuńZresztą, po sąsiedzku jest choćby Laveris, dla którego jeśli nie grasz w nowe gry, to się nie rozwijasz, jeśli się nie rozwijasz, to nie jesteś partnerem do rozmowy. Tego typu zachowania są na porządku dziennym w wielu miejscach. To trochę tak jak z wodziarstwem na forach Onyx Path. Jak spróbujesz zapytać na forum oWoD o jakąś rzecz - ale z zaznaczeniem, że nie interesuje cię oficjalny metaplot i lore świata, bo chcesz to zrobić po swojemu - to zjedzą Cię fanboys klasycznego WoDa, bo "dodatki nie są opcją™". :D
Ok, dzięki za wyjaśnienia. Fb to tam gdzie żyją smoki :-)
UsuńZ fb opinii, cóż się nie myśli i pisze by dostać bonusa do ego i poczuć się lepszym od innych.
Wąskie gry profilowane weryfikują się same na całe szczęście acz przed laty ten pogląd też był mi bliski (system does matter, profilowane mechaniki pod konwencję i inne takie). Choć nadal uważam, że mechanika którą chciałbym używać musi mieć trochę sensu. Acz jest tyle jej aspektów, że można długo by dyskutować co dla kogo znaczy "sens".
Laverisa czytuję przez lata (bloga, nie fb) i mam wrażenie, że jego poglądy jednak ewoluują. Więc bym nie utożsamiał jego obecne z jego wczesnymi przemyśleniami. Ostatnio nie zauważyłem by najeżdżał na innych więc wydaje mi się, że mógł zmienić zdanie w tej kwestii. Choć dokładnie jakie ma zdanie nie byłbym w stanie powiedzieć.
Widzę, że jesteś obyty w wielu światowych forach. Trzymaj rękę na pulsie bo a nóż wymyślą coś błyskotliwie nowatorskiego i nam nie powiedzą :-)
Hej bohomaz. Dziękuję jeszcze raz za wpis, odgrażałem się, napisałem trochę znaków w podróży (w komentarzu pewnie się by nie zmieściły).
OdpowiedzUsuńhttp://www.gitgames.pl/2017/01/kolekcjonowanie-respons-na-kolekcja-ad.html
Odniosę się jeszcze do komentarzy Shockvawe.
W 2001 roku Trzewik nie puścił chyba mojego felietonu zaczynającego się słowami: "Wszyscy my klienci wydawnictw i korporacji jesteśmy robieni w bambuko" streszczając chodziło mi że byliśmy naciągani na playersbooki, chromebooki, clannbooki etc. Potem na sprofilowane gry gdzie jest tak jak pisze Shockwave - te 30 gier co rusz trzeba wymieniać na inne trzydzieści nowych. I np. "mają lepsze rozwiązania i pozwolą na..." ile razy to przerabialiśmy przez czasy internetu -new wave,indie,story, minigames.
Czytałem, że w indie trwa zmiana pokoleniowa:)
Pisałem i linkuję do mojego wpisu o osobach, które chcą zbudować zjeżdżalnię w ogrodzie, stąd co weekend przybywają do składu budowlanego i szukają nowych typów wkrętów miesiącami. Inni w tym czasie muszą sprzątać ogród zabaw po kolejnej imprezie, bo bawią się doskonale.
Odnośnie FB.
Musimy pamiętać o dwóch istotnych trendach w dzisiejszym internecie "post-prawda" i "bańki internetowe".
Postprawda - jeśli jesteś troszkę inteligIentny, swobodnie możesz naginać przedstawione fakty do swojego punktu widzenia. Czasami wtopisz i napiszesz, że "gry to gatunek gier", bo tak daleko się zapędzasz w kreowaniu i wywyższaniu jednego członu GNS wyżej.
Można w dowolny sposób dowolnie manipulować grami i ich elementami.
Nie łapią się na to nawet gracze o małej wiedzy, pisząc o "uplanszówkowieniu RPG", ale misja w kampanii post-prawdy po każdym wpisie zostaje zaliczona.Taka forma e-samozadowolenia.
"Bańki internetowe" - ludzie zapomnieli co to krytyka (w całej sferze fantastyki w Polsce - nie moja opinia) i żyją pod kloszami, otaczając się grupami znajomych, którzy mają te same opinie co oni. Pozostałych banują/ denuncjują/ cokolwiek. Nie dopuszczają do siebie krytyki i żyją w utopijnych wirtualnych rzeczywistościach.
W tym samym momencie ich życie w bańce internetowej staję się idyllą - "prowadziłem WFRP bez kostek, sama narracja oparta na moim widzimiesię" - lajki. "Grałem w Wąską Grę Profilowaną wprost z hackiem, nakładki, tunningu v.02 w wersji build 3HaHa od autora" - lajki, "przewróciłem się na lewy bok" - lajki. I tak żyją sobie w nieświadomości latami, miesiącami, tygodniami w błogim samospełnieniu na +1 & Like it!
Obowiązuje to samo co w dzisiejszych polskich mediach, żeby zrozumieć jasność przekazu nie można ograniczać się do TVP i TVN: "czytając Michnika słuchaj Rydzyka".
Ewentualnie zostań w bańce i obserwuj dobre zmiany jakie zachodzą wokół ciebie i twoich gier, które pobrało k20 osób i grało k2.
Przecież liczba pobrań i lajkujący nie kłamią...
@bohomaz
OdpowiedzUsuńHeh, zainstalowałem się na kilku zagramanicznych forach i grupach dyskusyjnych. I wiesz co? Dzisiaj żałuję. Spodziewałem się, że poszerzę swoje horyzonty, poznam nowe rzeczy i jeszcze język doszlifuję. Jedyne co poznałem, to owe internetowe bańki, o których pisze Borejko. Zrozumiałem też wtedy, że polski internet niczym się nie różni od wyspiarskiego, czy amerykańskiego - są miejsca trollerki, są blogi (jedyne warte odwiedzenia) i są fora, na których wszyscy klepią się po pleckach i marginalizują lub banują osoby o innych poglądach. Duże portale, wielkie fora i Facebook dawno przestały być miejscem wymiany poglądów i tyglem różnorodności hobbystycznej. Wszystko się już skrystalizowało i wyklarowało - teraz to miejsca akceptujące jedynie słuszną linię Partii, którą może być wydawca ukochanego systemu (Onyx Path forums), zwolennicy jednej idei wizji fundomu i hobby (PiPa FB), rodzaju tworzenia/grania w RPG (The Forge), itp.
Jak do tego dorzucisz społeczne fobie i ideologiczne herezje, którym hołdują dane grupy, i które wpychają do swoich gier na chama, to już mi się odechciało w tym grzebać. Nie chce mi się zaburzać komuś jego idealnego świata, szczególnie że ma gdzieś 200 koleżków gotowych bronić swojego guru i ich wspólnego paradygmatu. Poziomy absurdu pewnych rzeczy mnie po prostu przerosły - od kłótni czy w grach fabularnych powinno się używać zaimków gender neutral (Lo and behold! I już mamy ze/zir w Promethean the Created 2nd Edition od Onyx Path.), aż do czytania słowo po słowie Vampire the Masquerade i techniczny rozbiór na drobne każdej sentencji w podręczniku, bo przecież PODRĘCZNIK TO INSTRUKCJA I GRAJMY W 100% JAK NAPISANO (i znowu borejkowy strzał w 10 z post-prawdą). Najlepsze, że wszelkie zło (prawdziwe i wyimaginowane) dotykające hobby to zawsze jest Twoja wina - bo albo nie kupujesz nowych gier i hobby umiera, albo zgadzasz się na bezczelne utrwalanie złych stereotypów, co przekłada się na to, że nikt nowy nie chce wejść w RPG i hobby umiera. To tak jakby ich hobby umierało, bo Ty nie chcesz kupować kolejnych pierdół.
Ja tam nie wiem, moje hobby nie umiera. Zagraliśmy w ten weekend dwie sesje, za kolejny weekend będzie następna. :) A potem dowiadujesz się, że Khaki zrobił na ranker.com ankietę o najpopularniejszych systemach RPG w Polsce - i zgadnij gdzie są ich gry-pieszczoszki a co jest na pierwszym miejscu? :D
http://www.ranker.com/list/najpopularniejsza-gra-fabularna-w-polsce/krzysztofbaranowski
Dziękuję za obszerną replikę!
OdpowiedzUsuńDla mnie problemem jest zbyt duża ilość generowanych treści. I właśnie to problem, o którym wspominasz cytując Eco. Trzeba się wpierw "doktoryzować" z danej dziedziny by później umieć filtrować znalezione informację. A nauka jest żmudna i czasochłonna.
Boli mnie trochę, że w tych wszystkich forach, grupach i ogólnie internetach od czasu do czasu coś ciekawego się pewnie pojawi tak jak wspominasz Strike To Stun. Ale koszt wyłowienia tych pereł jest ogromny i trzeba się przekopywać na przemysłową skalę. Na razie ratunkiem dla mnie jest pasożytowanie na innych i przeglądanie polecanych treści (jak np. kolekcje GitGames). Bez poleceń ciężko to ogarnąć. Paradoksalnie rozumiem sens jaki dla niektórych jest utożsamianie zalogowania się do internetu z zalogowaniem do fb. Bo lajki znajomych weryfikują choć trochę treści w przestworze oceanu.
Alternatywą wydaje mi się olanie internetu i nie szukanie w nim inspiracji czy szczegółów dla danego systemu. Zamiast polegać na przemyśleniach innych skupić się bardziej nad tym co mają do powiedzenia współgracze i wierzyć we własne wnioski. (analizy settingu, interpretacja mechanik, homerulesy itp.)
Ostatni akapit to sedno całej sprawy. Do tego jeszcze blogi, odpowiedzią są również blogi. Fora i grupy dyskusyjne są już zbyt chaotyczne i ukierunkowane na jedną opcję. Ja obserwuję sobie garść blogów, rodzimych (na blogirpg.blogspot) i zagranicznych (np. Bat in the Attic, Dreams in the Lich House, Realm of Chaos 80's, The Land of Nod, In Places Deep, Zenopus Archives). Niektóre publikują regularnie, inne są prawie martwe, na jeszcze inne (np. D&D With Porn Stars) nie zaglądam wcale. Nie sprawdzam codziennie, ani nawet raz w tygodniu, ale zawsze na jakimś pojawi się coś interesującego. Nawet jak nie, to mają swoje własne listy obserwowanych blogów i przy chwili wolnego czasu surfuję sobie i czytam.
UsuńAle prawda jest taka, że na pewnym etapie już nie trzeba się oglądać na innych i czekać na objawienie. jak na Inspiracjach - mało już publikują swojego contentu, teraz idą głównie raporty z sesji. Bo w RPG trzeba grać, a nie czytać o grze innych, co nie? :)
Przeglądanie kolekcji, blogów jest po części zamykaniem się w bańce. :)
UsuńFajne są też integrowane kanały RSS ze znajomymi (niestety płatne) ale to dobre dla poszerzania horyzontów.
Obydwa wasze ostatnie akapity niosą rację, niemniej jednak marginalizować tego co dzieje się obecnie nie można. Z drugiej strony... gdyby "olać internet" i natrafiła się jakaś prawdziwa rewolucja w RPG... trafilibyśmy na nią przez massmedia (choć nawet nie wiem czy coś takiego w dzisiejszych czasach istnieje).
Może zatem mieli rację wszyscy co wypieli się zarówno na fandom jak i fundom grając zamknięci w swoich piwnicach :)
Usuń"Wszyscy zgadzają się ze sobą* a będzie nadal tak jak jest"
(*w gronie swojej bańki)
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam w nowym roku! :-)
Usuń